Szli teraz
tą samą ulicą pokątną , jak co roku , robiąc zakupy do Hogwartu . Ale tym razem
wszystko się zmieniło. To nie była już ta sama ulica.Draco pamiętał jak
zaledwie rok temu tętniła życiem. W szybach sklepów widniały reklamy zachęcające
do kupna różnych przedmiotów.Na po chodniku chodziło mnóstwo czarodzieji i
czarownic spieszących do sklepów i upewniających się, że kupili wszystko co potrzebne.
A dziś ?
Dziś ulica pokątna nawet w najmniejszym stopniu nie przypominała tej z przed
roku. Drzwi i okna większości sklepów i barów pozabijane były deskami, a sklepy
które były otwarte , miały puste okna i nie zachęcały już klientów tak jak
kiedyś. Niegdyś tętniąca życiem, teraz ponura i smutna dzielnica, tylko
sporadycznie można było zauważyc grupkę czarodziejów podążających w pośpiechu
od sklepu do sklepu.Nikt nie chodził sam,wszyscy trzymali się w grupach .Lecz w
pewnym momencie Draco zobaczył jedną samotną osobę. Stała pod barem , którego
szyld głosił nazwę „Dziurawy Kocioł” . Draco od razu ją rozpoznał. Tak to była
Pansy. Była, choc wydawało mu się to niemożliwe, jeszcze piękniejsza niż wtedy
kiedy widział ją ostatnim razem. Jej czarne jak heban, opadające do ramion,
włosy zdawały się lśnic ciemnym blaskiem na tle ponurej i szarej
ulicy.Delikatny wiatr owiewał jej twarz w taki sposób, że można było zobaczyc
jej najmniejszy detal.Ale wzrok Dracona od razu powędrował do oczu Pansy,które
zwracały jego uwagę nawet teraz kiedy stał oddalony od niej o jakies pięc
metrów. To właśnie w nich się zakochał. Zawsze jak w nie patrzył widział coś
czego w żaden sposób nie potrafił wyjaśnic. Kryła się w nich tajemnica której
Draco do tej pory nie odkrył, choc próbował za każdym razem jak w nie patrzył.
Nie wiedział co go w nich tak fascynuje. Bulwersowało a zarazem intrygowało go
to, że tak naprawdę nie wie co w nich widzi.
Rozstał się
z matką , która przed odejściem prosiła go żeby nie oddalał się za bardzo od
baru, i żeby za godzinę był już w Esach&Floresach.Zapewnił ją że to zrobi
po czym podszedł do Pansy.Ta od razu rzuciła mu się na szyję i objęła go tak
mocno, jakby uaważała że jak go puści to straci go na zawsze. Draco także ją
objął.
-Oh Draco
jak dobrze, że jesteś…już myślałam że nie dostaniesz mojego listu…ministerstwo
przechwytuje wszystkie sowy, a do tego Voldemort…ja …ja już nie wiem co mam
robic…boję się Draco… a jeśli on … jeśli się dowie że…-nie dokończyła zdania bo
Draco przerwał jej , całując ją po czym dokończył za nią
-…że jestes mugolem
?? Nie martw się , nie dowie się , przeciez nikt tego nie wie.
-Knot wie.
Przecież
twój ojciec zapłacił mu za milczenie tak ? W rejestrze czarownic i czarodziejów
jest zapisane że jesteście czystej krwi tak? Więc zapweniam cię ze nie masz się
o co martwic-Draco próbował ją uspokoic ale ta nie dawała za wygraną.
-Myślisz, że
Voldemort korzysta z dokumentów ministerstwa??
-Tak. Tak
właśnie myślę.
-A z kąd ty
to możesz wiedz…-urwała bo właśnie zdała sobie sprawę że jego ojciec pracował w
ministerstwie i był śmierciożercą.
-Lepiej wejdziemy
do środka-zaproponawał Draco. Tak też zrobili.Gdy tylko przeszli przez próg
drzwi, uderzył ich intensywny zapach kawy i herbaty. Draco zamówił dwe kawy po
czym usiedli do stolika.
-A co u
ciebie słychac? Jesteś jakiś taki przygaszony ?? –spytała Pansy
-Nie będę
cię oszukiwac. Nie jest za wesoło. Moja matka cały czas się boi, chociaż
próbuje to przede mną ukryc ,ale nie trudno tego nie zauważyc. Sądzę też, że
boli ją to że jest z tym wszystkim sama, ojciec w azkabanie a ja nie wiem jak
jej pomóc-w tym momencie oczy Dracona zrobiły się wilgotne i z trudem
powstrzymał łzy. Nie chciał żeby Pansy, która teraz patrzyła na niego ze
współczuciem, uważała go za słabiaka –a do tego …- i tu urwał. Nie nie powie
jej o tym . Pansy i tak ma już swoje zmartwienia. Nie chciał żeby myślała
jeszcze o tym, że Voldemort wybrał sobie ich dom na kwater główną spotkań
śmierciożerców . Nie nie powie jej tego, nie może.
-…a do tego
co?? –spytała
-yyy nie nie
nic ważnego ..już nic-odpowiedział. Nie patrzył na nią, ale wiedział ze mu nie
uwierzyła. I miał rację chociaż Pansy nie ciągnęła już tego tematu widząc w
jakim stanie jest Draco.Resztę czasu spędzili w milczeniu, po czym dopili do
końca kawę, wyszli z baru i pożegnali się ( zajęło im to trochę
czasu).Następnie Draco ruszył w stronę księgarni gdzie czekała na niego matka,
następnie deportowali się do domu. Wylądowali w kuchni . Od szczytu stołu
dobiegł ich zimny syczący głos
-Witaj
Narcyzo , czekaliśmy na was …troche się spóźniliście –powiedział Voldemort.
Jest to historia Draco widziana moimi oczami. dla ścisłosci zaczyna się ona w tym samym czasie co Harry potter i Książę półkrwi tylko z punktu widzenia Dracona. Komentujcie o oceniajcie ...wszelkie uwagi mile widziane .