wtorek, 28 maja 2013

Szli teraz tą samą ulicą pokątną , jak co roku , robiąc zakupy do Hogwartu . Ale tym razem wszystko się zmieniło. To nie była już ta sama ulica.Draco pamiętał jak zaledwie rok temu tętniła życiem. W szybach sklepów widniały reklamy zachęcające do kupna różnych przedmiotów.Na po chodniku chodziło mnóstwo czarodzieji i czarownic spieszących do sklepów i upewniających się, że kupili wszystko co potrzebne.
A dziś ? Dziś ulica pokątna nawet w najmniejszym stopniu nie przypominała tej z przed roku. Drzwi i okna większości sklepów i barów pozabijane były deskami, a sklepy które były otwarte , miały puste okna i nie zachęcały już klientów tak jak kiedyś. Niegdyś tętniąca życiem, teraz ponura i smutna dzielnica, tylko sporadycznie można było zauważyc grupkę czarodziejów podążających w pośpiechu od sklepu do sklepu.Nikt nie chodził sam,wszyscy trzymali się w grupach .Lecz w pewnym momencie Draco zobaczył jedną samotną osobę. Stała pod barem , którego szyld głosił nazwę „Dziurawy Kocioł” . Draco od razu ją rozpoznał. Tak to była Pansy. Była, choc wydawało mu się to niemożliwe, jeszcze piękniejsza niż wtedy kiedy widział ją ostatnim razem. Jej czarne jak heban, opadające do ramion, włosy zdawały się lśnic ciemnym blaskiem na tle ponurej i szarej ulicy.Delikatny wiatr owiewał jej twarz w taki sposób, że można było zobaczyc jej najmniejszy detal.Ale wzrok Dracona od razu powędrował do oczu Pansy,które zwracały jego uwagę nawet teraz kiedy stał oddalony od niej o jakies pięc metrów. To właśnie w nich się zakochał. Zawsze jak w nie patrzył widział coś czego w żaden sposób nie potrafił wyjaśnic. Kryła się w nich tajemnica której Draco do tej pory nie odkrył, choc próbował za każdym razem jak w nie patrzył. Nie wiedział co go w nich tak fascynuje. Bulwersowało a zarazem intrygowało go to, że tak naprawdę nie wie co w nich widzi.
Rozstał się z matką , która przed odejściem prosiła go żeby nie oddalał się za bardzo od baru, i żeby za godzinę był już w Esach&Floresach.Zapewnił ją że to zrobi po czym podszedł do Pansy.Ta od razu rzuciła mu się na szyję i objęła go tak mocno, jakby uaważała że jak go puści to straci go na zawsze. Draco także ją objął.
-Oh Draco jak dobrze, że jesteś…już myślałam że nie dostaniesz mojego listu…ministerstwo przechwytuje wszystkie sowy, a do tego Voldemort…ja …ja już nie wiem co mam robic…boję się Draco… a jeśli on … jeśli się dowie że…-nie dokończyła zdania bo Draco przerwał jej , całując ją po czym dokończył za nią
-…że jestes mugolem ?? Nie martw się , nie dowie się , przeciez nikt tego nie wie.
-Knot wie.
Przecież twój ojciec zapłacił mu za milczenie tak ? W rejestrze czarownic i czarodziejów jest zapisane że jesteście czystej krwi tak? Więc zapweniam cię ze nie masz się o co martwic-Draco próbował ją uspokoic ale ta nie dawała za wygraną.
-Myślisz, że Voldemort korzysta z dokumentów ministerstwa??
-Tak. Tak właśnie myślę.
-A z kąd ty to możesz wiedz…-urwała bo właśnie zdała sobie sprawę że jego ojciec pracował w ministerstwie i był śmierciożercą.
-Lepiej wejdziemy do środka-zaproponawał Draco. Tak też zrobili.Gdy tylko przeszli przez próg drzwi, uderzył ich intensywny zapach kawy i herbaty. Draco zamówił dwe kawy po czym usiedli do stolika.
-A co u ciebie słychac? Jesteś jakiś taki przygaszony ?? –spytała Pansy
-Nie będę cię oszukiwac. Nie jest za wesoło. Moja matka cały czas się boi, chociaż próbuje to przede mną ukryc ,ale nie trudno tego nie zauważyc. Sądzę też, że boli ją to że jest z tym wszystkim sama, ojciec w azkabanie a ja nie wiem jak jej pomóc-w tym momencie oczy Dracona zrobiły się wilgotne i z trudem powstrzymał łzy. Nie chciał żeby Pansy, która teraz patrzyła na niego ze współczuciem, uważała go za słabiaka –a do tego …- i tu urwał. Nie nie powie jej o tym . Pansy i tak ma już swoje zmartwienia. Nie chciał żeby myślała jeszcze o tym, że Voldemort wybrał sobie ich dom na kwater główną spotkań śmierciożerców . Nie nie powie jej tego, nie może.
-…a do tego co?? –spytała
-yyy nie nie nic ważnego ..już nic-odpowiedział. Nie patrzył na nią, ale wiedział ze mu nie uwierzyła. I miał rację chociaż Pansy nie ciągnęła już tego tematu widząc w jakim stanie jest Draco.Resztę czasu spędzili w milczeniu, po czym dopili do końca kawę, wyszli z baru i pożegnali się ( zajęło im to trochę czasu).Następnie Draco ruszył w stronę księgarni gdzie czekała na niego matka, następnie deportowali się do domu. Wylądowali w kuchni . Od szczytu stołu dobiegł ich zimny syczący głos

-Witaj Narcyzo , czekaliśmy na was …troche się spóźniliście –powiedział Voldemort.









Jest to historia Draco widziana moimi oczami. dla ścisłosci zaczyna się ona w tym samym czasie co Harry potter i Książę półkrwi tylko z punktu widzenia Dracona. Komentujcie o oceniajcie ...wszelkie uwagi mile widziane .

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;*
    Zauważyłam jedno powtórzenie: "Następnie Draco ruszył w stronę księgarni gdzie czekała na niego matka, następnie deportowali się do domu." Może zdarzyło się jeszcze jakieś ale nie pamiętam. Kilka literówek, ale to każdemu się zdarza ;p
    Podobają mi się twoje opisy, fajnie opisujesz emocje ( co mi przychodzi z trudem) Pomysł tez masz fajny i Pansy mugolem? chyba powinno być szlamą ale nwm. Ogólnie to i tak duże zaskoczenie, czy Voldemort się o tym dowie?
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    http://prawdziwahistoriadramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sympatyczna historia<3
    Tylko to samo jak wyżej szlamą nie mugolem i troche ortografi. :)

    OdpowiedzUsuń